Jej Warszawa. Jej Powstanie....miała wtedy 16 lat. Pamięta jak było. Do dzisiejszego dnia, żałuje, że została wraz innymi warszawiakami przepędzona z miasta....Bałam się czy wytrzyma powrotu do tamtych chwil.
Mówiłam jej:
- Wieź zapas chusteczek, bo to dokument ale w innym wymiarze. Filmy pokolorowane i z podłożonym głosem, podobno bardzo realistyczne, choć nie ukrywam, że jak dla mnie FATALNIE pokolorowane i nie chodzi o technikę ale dobór barw.
- Dam radę - Odrzekła.
Czekałam z niecierpliwością na jej powrót.
- I jak było? Wspomnienia wróciły?- Zagadnęłam
- Wiesz? Ani jednej łezki nie uroniłam. Już na początku miałam dość. Nigdy w życiu, nawet w tv nie było tyle reklam na początku jak w tym kinie. I to miał być dokument? Chcieli nastrój zbudować?
- Ani trochę nie cofnęłaś się w czasie? - Pytałam nie wierząc, że jej to nie ruszyło.
- No cóż. Zam te filmy /czytaj: urywki/ z Internetu. Wtedy, u ciebie oglądałyśmy.. Teraz myślałam, że będzie tak jak mówiłaś. Realnie i.... - Urwała
- Nie było? Przecież dodali kolor i głosy podłożyli - Ciągnęłam
- Ja mam nadzieje, że nie maczałaś palców w kolorowaniu, bo strasznie im to wyszło?- Zapytała
- Nie. Ja bym tak źle nie pokolorowała. Zrobiłabym to dobrze albo nie zrobiła wcale - Odpowiedziałam
- No bo, mundury Niemców miały w rzeczywistości inny kolor.. i nie prawda że my chodziliśmy w ubraniach albo brązowych albo granatowych. Skąd oni takie pomysły wzięli?. Albo ten dźwięk jak w starych kreskówkach. Za głośno dla mnie, no i te dudnienie - Żachnęła się.
Więcej nie pytałam.
Miałam dziwne wrażenie, że tym co zrobili - obrazili ją..... 16-letnią Eugenię, kochająca przedwojenną Warszawę i kochającą tamtych ludzi, Uciekającą kanałami, nosząca wiadomości między świszczącymi kulami.
- ale jakby nie patrzeć Krzyś mi prezent na Dzień Matki... już zrobił - Uśmiechnęła się
Wiem o co chodziło:
Teraz czas na mnie.
Z łatwością "przebiję" brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz