piątek, 29 sierpnia 2014

Koniec urlopów...koniec wakacji

Pokolorowałam kadr z pewnego filmu :)


Za Onetem: Zdzisław Maklakiewicz i Jan Himilsbach byli przyjaciółmi, łączyło ich również - niestety - zamiłowanie do kieliszka. Tablicę na grób Maklakiewicza, który umarł pijany na ulicy, wykonał właśnie jego przyjaciel i kompan pijackich eskapad, Jan Himilsbach, który z zawodu był kamieniarzem.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Dwie siostry - w tym jedna martwa

Post Mortem

[...]W XIX wieku, tak jak i dziś, również żyli ludzie, ludzie również umierali, ale na pewno nikt nie poczułby się urażony, gdyby miał nawet wziąć udział w takiej sesji. Fotografia pośmiertna była zwyczajem powszechnym.

MIELI WYGLĄDAĆ TAK JAKBY JESZCZE ŻYLI...

Zwyczaj fotografowania ludzi po ich śmierci miał swój początek w latach 40. XIX wieku. W drugiej połowie XIX wieku, jak i na początku XX wieku było to wręcz zjawisko nagminne, charakterystyczne przede wszystkim dla wiktoriańskiej Anglii. Gdy zmniejszyła się umieralność ludzi, a warunki bytowe uległy polepszeniu i śmierć przestała towarzyszyć człowiekowi na co dzień, zwyczaj post-mortem zaczął szybko zanikać.

Gdy teraz patrzymy na te zdjęcia, czujemy wstręt i obrzydzenie. Szokuje nas, że kiedykolwiek można było robić coś podobnego. Zjawisko stało się tabu, odbieramy je jako wulgarne i obraźliwe. Ale właściwie dlaczego? Zdjęcia te nie były przecież robione dla zabawy, świadczyły wręcz o dużym szacunku dla zmarłego oraz tym, że był on dla swoich bliskich kimś niezmiernie ważnym i kochanym.

W XIX wieku nie żyło się ludziom tak dobrze jak nam obecnie. Śmierć była zjawiskiem, które towarzyszyło człowiekowi na co dzień. Wysoka była zwłaszcza umieralność dzieci i to im właśnie w dużej mierze poświęcona jest fotografia post-mortem.

Zdjęcie dziecka które umarło (tuż po urodzeniu albo nawet później - dodajmy, że w tamtym okresie fotografia dopiero raczkowała, sprzęt był drogi i w związku z tym zrobienie sobie zdjęcia wiązało się z dużym kosztem) było dla jego rodziców i bliskich jedyną po nim pamiątką, która odzwierciedlała to, jak wyglądało[...]

Czy wiesz, która jest martwa?


 [...] Fotografia post-mortem służyła zatem temu, aby zachować pamięć po zmarłym. Ale nie tylko. Przede wszystkim przypominała o tym, że śmierć to nieodłączny element życia człowieka, coś, co łączy wszystkich ludzi, co spotka każdego. Na samą myśl o tym pewnie dostajecie gęsiej skórki. Nic dziwnego. Podejście do wszystkiego, co związane jest z przemijaniem diametralnie się zmieniło.
   Co prawda śmierć towarzyszy nam na co dzień (w telewizji dowiadujemy się, że ktoś umarł właściwie co kilka sekund), ale nie jest ona tak namacalna i bezpośrednio dotycząca nas samych tak jak kiedyś. Rzadko umiera ktoś, kogo znamy, kto jest nam naprawdę bliski. A gdy już się to dzieje, to nie my najczęściej jesteśmy tego świadkami i potem nie my zajmujemy się ciałem. Zmarły ze szpitala trafia od razu do kostnicy, a potem do grobu. Coraz rzadziej rodziny proszą o możliwość przeprowadzenia ceremonii pogrzebowej z otwartą trumną.

 Dawniej zwłoki przebywały od śmierci do pogrzebu w mieszkaniu wraz z domownikami. Były przez nich myte, ubierane, szykowane do pogrzebu. Nieraz zmarłe dziecko musiało z braku miejsca dzielić łóżko z resztą rodzeństwa. Umierało się w nocy, we śnie, obok żywych. Nie było lekarza, diagnostyki chorób.



Fotografia post-mortem była zatem wyrazem miłości rodziny do zmarłego. Czuli oni potrzebę posiadania blisko kogoś, kto stanowił istotny element ich życia. Takie zdjęcie dawało złudzenie, że czas się cofnął. Aby iluzja była silniejsza, czasem ustawiano zwłoki tak, żeby zmarły sprawiał wrażenie jakby wciąż żył.



Zdjęcie często wykonywane było w studio fotograficznym przez wyspecjalizowanego fotografa. Zanim przystępował on do pracy, odpowiednio przygotowywał zmarłego; ubierał go, malował, czesał, czasem również rysował źrenice na powiekach. Następnie ustawiał zwłoki w określonej pozie. Do zachowania prawidłowej postawy stojącej wykorzystywał specjalny stelaż, rękę zmarłego opierał o poręcz fotela lub kogoś z rodziny pozującej do zdjęcia. Często zmarłemu kładziono na rękach lalkę bądź książkę, aby jeszcze bardziej upodobnić go do osoby żywej.[...]



A Ty? masz w swoim albumie zdjęcie post mortem?


Źródło: WP.pl Kultura


Więcej zdjęć tego rodzaju znajdziecie tutaj: Era post-mortem

wtorek, 19 sierpnia 2014

Tajemnicza dziewczynka ze starych pocztówek

Pełno w Internecie jest starych , edwardiańskich pocztówek z tajemniczą dziecięcą modelką. Do niedawna spekulowano, co się z nią stało i kim była.
Mówiono, że została zabita w wieku nastu lat przez psychofana, że jej ciało wyłowiono ze studni.
Że zazdrosny fotograf, który chciał mieć wyłączność na nią, poćwiartował ją.
Itd.

Otóż NIE !

Przedstawiam GRETE REINWALD

Owszem, była na tamte czasy "słynną" dziecięca modelką pocztówkową ale ...dożyła 81 lat w zdrowiu, choć zapomnieniu. - Zmarła w 1983 roku.


Często na starych pocztówkach, można było ją spotkać z młodszą siostrą Hanną a i czasami ze starszym bratem Ottem.

Sukces pocztówkowy przypadł na lata 1906-1914  Wtedy też, stworzono jej specjalny wizerunek. Nigdy nie wolno było jej do zdjęć pokazywać zębów, stąd ten tajemniczy uśmieszek. Specjalnie oddelegowani fryzjerzy, poświęcali masę czasu na ułożeniu jej fryzury, do tego sama potrafiła ( jak na dziecko) zachować spokój. To były czasy gdy czas naświetlenia zdjęcia nie trwał sekundę.

Grete dorosła i..... straciła swoją urodę...Dlatego o niej zapomniano i stąd też stworzono legendy.







Kiedyś.....

każdy miał swojego MISIA


Ze Shrekem za płotem

Wiedziałam, że mój były sąsiad Łopiniak, kogoś mi przypominał.
Wypisz, wymaluj Maurice Tillet....oczywiście w wersji bez akromegalii, na którą cierpiał Maurycy...ale ta twarz?...hm...normalnie mój sąsiad !

Źródło c/b fotki : Internet


Antoni Fertner.... Czyli nasz Papcio

Antoni Fertner w moich kolorach
Papcio:






Film "Ada to nie wypada" online - w całości



Clark Gable


Co to za sadysta ten Lewis Albert Sayre ?

W czasach naszych dziadków...sadystą nie był.

To pionier chirurgii ortopedycznej, a to urządzenie na zdjęciu, to jego "wynalazek" do prostowania kręgosłupa.

Profesor Lewis Albert Sayre (1820–1900)

 źródło: Internet

niedziela, 17 sierpnia 2014

To co dziwne wg ...dziadków : Pożeracze runa owiec.

Czyli cd....."W CYRKU DZIADKA"
Poznajcie Eko i Iko
Dwaj bracia.

Eko i Iko a właściwie...George Muse (1893-1971) i Willie Muse (1892-2001), dwaj czarni albinosi 
Urodzili się w Roanoke w Wirginii i z tego co piszą...zostali porwani przez  Al G. Barnes Circus i Ringling Brothers.
Ich wygląd i włosy, które nieścinane zamieniały się w dredy, były wielką atrakcją dla widzów cyrku. Okrzyknięto ich "Zjadaczami runa owiec" ( głupie?) A później, gdy dredy okazały się, żadną nowością...ubrano ich w smokingi i reklamowano jako "Ambasadorów Marsa" - w końcu smoking nadawał dyplomatyczny ton.
W 1927 roku, cyrk zawitał do rodzinnego miasteczka braci. Jakie było zdziwienie ich matki kiedy ich rozpoznała. Potem dowiedziała się, że przez te 18 lat ich "niebytu" w domu i występów dla tegoż cyrku ...nie dostali złamanego grosza. A pracę wykonywali za wyżywienie i pokój.
Za pomocą adwokata z rodzinnego miasteczka, matce udało się uzyskać odszkodowanie dla chłopców w kwocie $ 100,000.
Niestety chłopcy nie potrafili nic innego robić niż tylko ....występować... i tak mimo dość dużej wypłaty ( kupili matce dom) - wrócili do cyrku.  W latach 30 pracowali dla Dreamland Circus Sideshow w Coney Island i występowali w Europie jak i na Dalekim Wschodzie.  
W 1937 roku, powrócili do pierwszego pracodawcy i pracowali dla niego aż do czasu przejścia na emeryturę w 1961.
Nigdy się nie ożenili.

George zmarł w 1971 a Willie dożył 108 lat, by w 2001 roku dołączyć w wiecznych występach, do swojego brata.

A dziś?
Czy by nas to zaszokowało?
 

Jak pomalować paznokcie w stylu retro?

Za modą z 1940 roku...Oczywiście "amerykańską"...w tym czasie nasze babcie....no, przecież wiecie co robiły...starały się przeżyć.

I krok po kroku:

Naturalny kolor włosów

Udało mi się po latach, wrócić do mojego koloru....
Vogue 1956r.

i moje w 2014


piątek, 15 sierpnia 2014

Frances Rafferty

Frances Rafferty

Znani ale czy rozpoznani? Prosze pani?

Stanisława Walasiewicz

Wielki sukces odniosła Walasiewicz podczas mistrzostw Europy z 1938, kiedy to po raz pierwszy w zawodach uczestniczyły kobiety. Zdobyła tam dwa złote (100 metrów i 200 metrów) i 2 srebrne medale (skok w dal i sztafeta 4 × 100 metrów). Wywalczyła też aż siedem medali Światowych Igrzysk Kobiecych (1930, 1934), w tym cztery złote w biegach sprinterskich.
 W latach 1933-1946 była 24-krotną mistrzynią Polski na 60 m, 100 m, 200 m, 80 m ppł., skoku w dal, skoku w dal z miejsca, rzucie oszczepem, 3-boju, 5-boju oraz 54-krotną rekordzistką Polski. W barwach Polski wystąpiła jeszcze podczas mistrzostw Europy w Oslo (1946), jednak już bez sukcesów.

 No to proszę pani czy proszę pana?

Walasiewicz zginęła 4 grudnia 1980 roku w czasie napadu na sklep, została postrzelona przez napastnika. Zgodnie z amerykańskim prawem dotyczącym zgonów nienaturalnych, ciało zostało poddane sekcji zwłok. Okazało się, że w rzeczywistości sportsmenka była obojnakiem, to znaczy posiadała żeńskie i męskie narządy płciowe (jednak nie w pełni rozwinięte). Badania genetyczne wykazały, że miała też chromosom Y.

Rozgorzała wówczas dyskusja, czy nie trzeba aby odebrać Walasiewicz jej rekordów i medali. Jednak taka decyzja nie została podjęta. Zarówno Międzynarodowy Komitet Olimpijski jak i Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki (IAAF) nigdy oficjalnie nie odniosły się do tej sprawy.

Źródło informacji: Wikipedia.
Oryginał c/b fotki podchodzi z NAC

czwartek, 14 sierpnia 2014

"Śmietanka towarzyska"

C/b foto pochodzi ze strony http://www.skyscrapercity/
Opis: [...]Władysław Grabski, ekonomista i dwukrotny premier Polski w 1 połowie lat 20, przeszedł do historii jako autor "planu stabilizacyjnego", polegającego na reformie skarbu i waluty (zamianie marek na złotego). Premier W. Grabski (pośrodku, z laską) w towarzystwie żony i polityków w Krynicy-Zdroju, perle polskich uzdrowisk, gdzie na deptaku było można spotkać ministrów, generałów, sławnych pisarzy.
Zdjęcie pochodzi z 1925r.[...]