czwartek, 21 sierpnia 2014

Dwie siostry - w tym jedna martwa

Post Mortem

[...]W XIX wieku, tak jak i dziś, również żyli ludzie, ludzie również umierali, ale na pewno nikt nie poczułby się urażony, gdyby miał nawet wziąć udział w takiej sesji. Fotografia pośmiertna była zwyczajem powszechnym.

MIELI WYGLĄDAĆ TAK JAKBY JESZCZE ŻYLI...

Zwyczaj fotografowania ludzi po ich śmierci miał swój początek w latach 40. XIX wieku. W drugiej połowie XIX wieku, jak i na początku XX wieku było to wręcz zjawisko nagminne, charakterystyczne przede wszystkim dla wiktoriańskiej Anglii. Gdy zmniejszyła się umieralność ludzi, a warunki bytowe uległy polepszeniu i śmierć przestała towarzyszyć człowiekowi na co dzień, zwyczaj post-mortem zaczął szybko zanikać.

Gdy teraz patrzymy na te zdjęcia, czujemy wstręt i obrzydzenie. Szokuje nas, że kiedykolwiek można było robić coś podobnego. Zjawisko stało się tabu, odbieramy je jako wulgarne i obraźliwe. Ale właściwie dlaczego? Zdjęcia te nie były przecież robione dla zabawy, świadczyły wręcz o dużym szacunku dla zmarłego oraz tym, że był on dla swoich bliskich kimś niezmiernie ważnym i kochanym.

W XIX wieku nie żyło się ludziom tak dobrze jak nam obecnie. Śmierć była zjawiskiem, które towarzyszyło człowiekowi na co dzień. Wysoka była zwłaszcza umieralność dzieci i to im właśnie w dużej mierze poświęcona jest fotografia post-mortem.

Zdjęcie dziecka które umarło (tuż po urodzeniu albo nawet później - dodajmy, że w tamtym okresie fotografia dopiero raczkowała, sprzęt był drogi i w związku z tym zrobienie sobie zdjęcia wiązało się z dużym kosztem) było dla jego rodziców i bliskich jedyną po nim pamiątką, która odzwierciedlała to, jak wyglądało[...]

Czy wiesz, która jest martwa?


 [...] Fotografia post-mortem służyła zatem temu, aby zachować pamięć po zmarłym. Ale nie tylko. Przede wszystkim przypominała o tym, że śmierć to nieodłączny element życia człowieka, coś, co łączy wszystkich ludzi, co spotka każdego. Na samą myśl o tym pewnie dostajecie gęsiej skórki. Nic dziwnego. Podejście do wszystkiego, co związane jest z przemijaniem diametralnie się zmieniło.
   Co prawda śmierć towarzyszy nam na co dzień (w telewizji dowiadujemy się, że ktoś umarł właściwie co kilka sekund), ale nie jest ona tak namacalna i bezpośrednio dotycząca nas samych tak jak kiedyś. Rzadko umiera ktoś, kogo znamy, kto jest nam naprawdę bliski. A gdy już się to dzieje, to nie my najczęściej jesteśmy tego świadkami i potem nie my zajmujemy się ciałem. Zmarły ze szpitala trafia od razu do kostnicy, a potem do grobu. Coraz rzadziej rodziny proszą o możliwość przeprowadzenia ceremonii pogrzebowej z otwartą trumną.

 Dawniej zwłoki przebywały od śmierci do pogrzebu w mieszkaniu wraz z domownikami. Były przez nich myte, ubierane, szykowane do pogrzebu. Nieraz zmarłe dziecko musiało z braku miejsca dzielić łóżko z resztą rodzeństwa. Umierało się w nocy, we śnie, obok żywych. Nie było lekarza, diagnostyki chorób.



Fotografia post-mortem była zatem wyrazem miłości rodziny do zmarłego. Czuli oni potrzebę posiadania blisko kogoś, kto stanowił istotny element ich życia. Takie zdjęcie dawało złudzenie, że czas się cofnął. Aby iluzja była silniejsza, czasem ustawiano zwłoki tak, żeby zmarły sprawiał wrażenie jakby wciąż żył.



Zdjęcie często wykonywane było w studio fotograficznym przez wyspecjalizowanego fotografa. Zanim przystępował on do pracy, odpowiednio przygotowywał zmarłego; ubierał go, malował, czesał, czasem również rysował źrenice na powiekach. Następnie ustawiał zwłoki w określonej pozie. Do zachowania prawidłowej postawy stojącej wykorzystywał specjalny stelaż, rękę zmarłego opierał o poręcz fotela lub kogoś z rodziny pozującej do zdjęcia. Często zmarłemu kładziono na rękach lalkę bądź książkę, aby jeszcze bardziej upodobnić go do osoby żywej.[...]



A Ty? masz w swoim albumie zdjęcie post mortem?


Źródło: WP.pl Kultura


Więcej zdjęć tego rodzaju znajdziecie tutaj: Era post-mortem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz